Już dawno przyszły czasy, w których większość ludzi przywiązana jest do nowoczesnych technologii, a poziom świadomości technicznej wciąż rośnie. W ten sposób, przed każdym zakupem nowego urządzenia, dokładnie sprawdzamy jego parametry, wytrzymałość, ceny w różnych sklepach, a także ogólną opinię użytkowników. Nie zawsze porównywanie poszczególnych liczb daje miarodajne efekty i pozwala dokonać optymalnego wyboru. Wykorzystują to zresztą producenci telefonów komórkowych, a ogólna sytuacja popularnie nazywana jest „wojną na liczby”. Cóż, nie oszukujmy się: oparcie kampanii reklamowej na wartościach budzących podziw, daje najlepsze efekty. A jak doskonale wiemy, za liczby trzeba płacić…
Do tego stanu rzeczy przyzwyczaiły nas najpotężniejsze marki. Telefon za ponad dwa tysiące złotych nie jest już niczym dziwnym. Nasuwa się jednak krótkie pytanie: Czy mogę mieć to samo, ale taniej? Cóż, zależy o jakiej cenie mówimy. Przykładowo, LG zawsze oferuje swoje flagowe telefony przynajmniej o kilkaset złotych taniej od Samsunga, czy HTC. Nie mam teraz ochoty gdybać, na których elementach układanki udało się zaoszczędzić. Jest to sprawa personalna, zaś pewnym jest, że będziemy zadowoleni z każdego flagowca.
A czy da się zejść jeszcze niżej? Czy da się zaoferować ten sam produkt dwa razy taniej? Odpowiedź na to pytanie jest twierdząca. Czynią to firmy chińskie, które za wszelką cenę starają się zerwać ze stereotypem „chińskiej marki”. Pokazują, że produkty wychodzące z Państwa Środka potrafią być solidne, wydajne i eleganckie. W ostatnim miesiącu było bardzo głośno o firmie Xiaomi, która zaprezentowała smartfon Xiaomi Mi4. Faktycznie, specyfikacja techniczna nie odbiega od flagowców znanych marek, a cena robi wrażenie: 320 dolarów za wersję 16 GB. No to co, kupujemy?
Aktualnie sam rozważam zakup wspomnianego telefonu. Trzeba jednak zaznaczyć, że rzeczywistość nie jest tak różowa. Decydując się na sprowadzenie telefonu do Europy, będziemy musieli zapłacić za dostawę, a także za pracę pośrednika. Nie zapomnijmy również, iż urząd celny może nakazać nam zapłacić podatek! Łącznie telefon może nas wyjść około 1650 zł. Nie jest to mało biorąc pod uwagę utrudnioną, roczną gwarancję. Da się ją co prawda zrealizować, lecz wedle publikowanych relacji, konieczne jest wysłanie sprzętu do Chin, co będzie nas kosztować.
Nasuwa się jedna myśl: skąd się wzięła tak wysoka cena? Miało być przecież tak różowo! Odpowiedź jest prosta: koszty marketingu, rozprowadzenia towaru, świadczenia pomocy technicznej w każdym z docelowych krajów, patenty, podatki, pośrednictwo – to są bardzo duże koszty, które każdy z producentów musi pokryć. Często ich rozkład jest różny, stanowi jednak znaczną część ostatecznej kwoty do zapłaty.
Uważam, że mimo wszystko warto zainteresować się chińskimi markami. Ogólne opinie na temat Xiaomi są bardzo pozytywne, a firma zdaje się dbać o swoich użytkowników. No bo jak nazwać cotygodniowe aktualizacje oprogramowania? Ja bym się bardzo ucieszył, gdyby „znani” producenci zdecydowali się na tak solidne wspieranie swoich produktów w miejsce zapominania o nich po niecałym roku…
Cała sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana, a jej dokładny opis mógłby spokojnie zająć całą książkę. W tym artykule postanowiłem naszkicować aktualne możliwości i alternatywy. Za telefonami z Chin przemawia wiele zalet, lecz istnieje równie dużo wad i problemów. A jak Wy postrzegacie nowe, nadchodzące, „nie-markowe” firmy? Co w Waszym przypadku przeważa: zalety, czy wady? Podyskutujmy!
Marcin Ziąbek