Brzmi to trochę absurdalnie, ale być może już wkrótce będzie to możliwe. Więcej, będziemy mogli ładować telefon gorącymi kluskami, zupą, a nawet laptopem. Umożliwi to technologia nazwana Heat Harvest (dosł. zbieracz ciepła) opracowywana przez Sergeya Komardenkova i Vihange Gorem, studentów designu w Kopenhaskim Institute of Interaction. Ich pomysł jest bardzo prosty – chcą sprawić, aby energia wydzielana w postaci ciepła w naszych domach mogła być zamieniona w elektryczność.
Zaprojektowali urządzenie, które jest ukryte w blacie stołu i zmienia energię cieplną wydzielaną przez gorące jedzenie czy laptopa na prąd, który następnie może posłużyć do ładowania naszego telefonu. Zaproponowali, aby ich technologię wykorzystała Ikea, na co firma zareagowała dużym entuzjazmem. Obecnie prace nad Heat Harves trwają w stworzonym właśnie przez Ikeę laboratorium Studio10 w Kopenhadze.
Technologia zmiany energii cieplnej na elektryczność znana jest już od 200 lat, więc dlaczego wcześniej nikt nie wpadł na to i nie wprowadził takiego rozwiązania na rynek? Odpowiedzią są materiały. Do tej materiały, które jednocześnie są świetnymi przewodnikami elektryczności i bardzo słabymi przewodnikami ciepła były ekstremalnie drogie i rzadkie. Wymaga tego technologia, w której prąd jest produkowany, kiedy pomiędzy dwoma powierzchniami panuje duża różnica temperatur. Dzięki pracy firm Aplabet Energy czy Tellurex mamy dostęp do znacznie tańszych materiałów spełniających te wymogi. Są to znane od dawna półprzewodniki, które dzięki nanotechnologii dużo słabiej przewodzą ciepło i mogą być użyte jako termoelektryczne generatory.
Opisywana prze mnie technologia jest cały czas w bardzo wczesnej fazie, więc sporo czasu może minąć zanim zagości w naszych domach. A może znajdziemy ją w sklepach Ikea szybciej niż będziemy się tego spodziewać? Pewne jest jedno. Ludzie w obliczu stale powiększającego się zapotrzebowania na energię elektryczną nie tylko odwracają się w kierunku odnawialnych źródeł, ale też szukają sposobów, które potrafią zaoszczędzić nawet niewielkie ilości prądu. Ostatnio pisałem o wkładce do butów, która już teraz potrafi naładować nasz telefon. Wystarczy do tego tylko trochę dłuższy spacer z psem. Już niedługo, kiedy wrócimy do domu, zamiast podłączać telefon do sieci zrobimy sobie ciepły obiad, kawę, a telefon naładuję przy okazji. Jednocześnie zaoszczędzimy trochę energii. Dla jednostki to będzie naprawdę niewiele, ale kiedy zacznie robić tak miliony ludzi, oszczędność stanie się ogromna.
Źródło: Gizmodo