Niezależnie od tego, jakiej marki smartfon posiadamy, z jakiej półki cenowej pochodzi ani jaki system nim steruje, ma on jeden słaby punkt. Nie jest to łatwo pękający ekran, a rzecz, która, podobnie jak on, w starych telefonach była lepsza. Mam na myśli oczywiście baterię. Kiedyś wytrzymująca nawet dwa tygodnie bez ładowania, dzisiaj starcza na jeden (i to nie zawsze!) dzień intensywnego użytkowania. Zawdzięczamy to kompromisom, na jakie musieli iść twórcy telefonów, aby tworzone przez niż urządzenia były maksymalnie wydajne, a więc pożerały więcej prądu i były maksymalnie małe. Nikt nie chce, aby jego smartfon przypominał cegłę. Wolimy bardziej płaskie kształty, dzięki którym będzie on prawie niewyczuwalny, kiedy będziemy nosić go w kieszeni.
Twórcy sprzętu elektronicznego z jednej strony pracują nad rozwojem technologii stosowanej przy tworzeniu baterii, a z drugiej tworzą urządzenia mające ją wspomagać – powerbanki. Dzięki nim możemy wydłużyć działanie naszego smarfona nawet kilkukrotnie bez potrzeby szukania gniazdka. Minusem tej metody jest fakt, że powerbank służy tylko do przechowywania energii, a nie do jej produkowania. Po jednym, maksymalnie kilku ładowaniach telefonu będziemy musieli go po prostu naładować. Rozwiązanie jest dobre, ale sprawdza się raczej w miejscach, gdzie mamy w miarę częsty dostęp do gniazdka.
Co zrobić, kiedy wybieramy się na tygodniową wycieczkę pod namiot, a jedne gniazdka do jakich będziemy mieć dostęp to te udostępnione przez właścicieli schronisk, czy znajdujące się w łazience na polu campingowym? Przecież nie zostawimy tam naszego smartfona na kilka godzin, ani nie będziemy przez ten czas stać przy nim w łazience.
Rozwiązanie podsuwa nam firma SolePower, która tworzyła powerbank ładowany przy pomocy naszych kroków. Zasada jego działania jest bajecznie prosta. Instalujemy w naszym bucie specjalną wkładkę generującą prąd, do której podłączony jest powerbank. Ten mocujemy w najbardziej odpowiednim miejscu na bucie. Twórcy przekonują, że jest wodoodporny, więc nawet jak wejdziemy w kałużę nic nie powinno mu się stać. Jeżeli będziemy chcieli podładować nasz telefon wystarczy, że podepniemy go do powerbanku. W artykule dla BBC, twórcy mówią, że aby naładować baterię w iPhonie trzeba przejść od 2.5 do 5 mil, czyli od 4 do 8 km. To bardzo niewiele zwłaszcza, kiedy pomyślimy gdzie takie urządzenie przyda nam się najbardziej – gdzieś z dala od cywilizacji, gdzie z pewnością będziemy chodzić dużo, dużo więcej. Podczas jednej wycieczki w góry naładujemy nie tylko swój telefon, ale też drugiej połówki albo przyjaciela. Szybkie ładowanie akumulatora sprawia, że używanie tego wynalazku ma sens również w mieście.
SolePower EnSoles nie pojawiło się jeszcze na rynku, ale możemy zapisać się do preordera. Koszt tego jest dosyć spory – 199,99$. W tej cenie możemy kupić nawet 10 dużych powerbanków. Ciekawe jest też to jak bardzo wytrzymałe będzie urządzenie. Kiedy zamontujemy je tak jak radzą twórcy, na bucie, będzie bardzo narażone na wstrząsy i uderzenia. Myślę, że przed zakupem warto poczekać na jago pierwsze recenzje.
Źródło: link