Ludzie uwielbiają dostawać coś za darmo, lecz jeśli się temu głębiej przyjrzymy, to w rzeczywistości nie ma nic za darmo. Tak samo jest z największym dostawcą „darmowego” wideo w internecie. Niby wszyscy oglądają kiedy chcą, niby nic za to nie płacimy…
No właśnie – wszystko niby. Na YouTube mamy reklamy, to na nich między innym zarabia portal i to dzięki nim autorzy filmów otrzymują wynagrodzenie. Nierzadko jednak zdarza się tak, że ludziom się to nie podoba – no bo kto lubi reklamy. Z tego powodu używają AdBlocka. Niestety to generuje straty po stronie i YouTube i poszczególnych twórców, a już na pewno nie generuje dochodu. W związku z tym pani Susan Wojcicki, która jest prezes YouTube, wyszła z propozycją wprowadzenia płatnej i jednocześnie wolnej od reklam subskrypcji. Co najprawdopodobniej oznacza, że twórcy mieliby możliwość otrzymywania relatywnego zysku do tworzonych przez nich materiałów i włożonej w to pracy. Co jednocześnie nie znaczy, że to koniec darmowych filmików z kotami, czy dziećmi.
Pozostaje nam jedynie czekać na dalszy rozwój sytuacji.
Źródło: techcrunch.com