ZTE jako jeden z niewielu producentów odważył się na stworzenie smartfona w całości brandowanego daną siecią komórkową. Co prawda, przy debiucie Androida mieliśmy do czynienia m.in. z Era MDA, jednak z czasem postanowiono odejść od tego pomysłu. Dlatego też początkowo byłem zaskoczony stworzeniem Orange Reyo, ale z czasem przekonałem się, że idea smartfona za złotówkę (telefon dostępny jest w każdej ofercie abonamentowej od 1 PLN) może przekonać przede wszystkim osoby wybierające najniższe abonamenty (zwłaszcza, że urządzenie deklasuje rywali pod względem wielkości ekranu).
Warto również dodać, że Orange Reyo to po prostu zbrandowany ZTE Blade Q Maxi, który mimo braku spektakularnego sukcesu w Polsce był dość popularny w kilku krajach europejskich. Orange, oprócz standardowego oznakowania urządzenia swoim logiem, dodało też kilka ciekawych funkcji, które wzbogacają urządzenie. Postanowiłem zatem sprawdzić, czy model ten zasługuje na uwagę, a także jak przedstawia się stosunek jakości do ceny.
Recenzje konsumencką możecie przeczytać [tutaj].
Opakowanie i wygląd urządzenia
Na temat opakowania nie będę w stanie powiedzieć zbyt wiele, ponieważ urządzenie dotarło do redakcji w wersji testowej – w kopercie pełnej folii bąbelkowej otrzymałem wyłącznie telefon i dwuczęściową, turystyczną ładowarkę sieciową. Nie jestem więc w stanie napisać czegoś więcej o dodatkach, jakie możemy znaleźć w oryginalnym pudełku, ani odnieść się do jego wyglądu.
ZTE Orange Reyo wykonano z plastiku, który nie jest jednak najgorszej jakości. Elementy zostały dobrze spasowane, dzięki czemu telefon nie ugina się pod naciskiem i nic w nim nie trzeszczy. Wstawki aluminiowe z pewnością dodałyby mu uroku, ale ich brak wpłynął pozytywnie na cenę urządzenia. Smartfon pokryty jest w głównej mierze plastikiem w kolorze białym. Tylko ramki boczne pomalowane zostały na srebrno, co daje całkiem przyjemny dla oka efekt podziału telefonu na trzy warstwy – białą, srebrną oraz białą. Rogi Orange Reyo są lekko zaokrąglone, co w przypadku takiej konstrukcji również wpływa pozytywnie na estetykę. Szkoda tylko, że telefon nie został lekko odchudzony. Ramki, zwłaszcza w okolicy ekranu, mogłyby być ciut cieńsze. Po dłuższym zastanowieniu sądzę jednak, że gdyby wygląd został aż tak bardzo dopieszczony to ciężko byłoby mówić o Reyo jako o urządzeniu budżetowym, ponieważ przejąłby wówczas jakąś część przywilejów, jakimi szczycą się flagowe urządzenia z portfolio producentów.
Przedni panel urządzenia pokryty jest w całości szkłem i składa się z ekranu, głośnika, trzech dotykowych przycisków, a także obiektywu przedniej kamerki, diody sygnalizacyjnej i czujnika oświetlenia. Pierwsze co mnie zaskoczyło to fakt, iż dioda jest na początku praktycznie niewidoczna. Nie ma „otworu”, który informowałby o jej położeniu. Dopiero po zaświeceniu widzimy, jak jej światło „rozpływa” się pod taflą szkła. To bardzo ciekawe rozwiązanie, ponieważ nie razi ona oczu, a przy tym spełnia swoją funkcję. W trakcie pierwszego kontaktu ze smartfonem poczułem też wibracje pod przyciskami dotykowymi (od lewej: Powrót, Ekran Główny/Google Now, Menu/Zadania) ulokowanymi pod ekranem. Rozwiązanie może być szczególnie korzystne dla osób, które mają problemy ze wzrokiem. Mnie niestety zaczęło od początku irytować. Uznałem ten dodatek za niepotrzebny i dezaktywowałem, ponieważ i tak większość czasu przyciski są podświetlone i widoczne. Całość zamyka tafla szkła, które było zimne i przyjemne w dotyku.
Tylny panel posiada głośnik oraz obiektyw aparatu z diodą doświetlającą. Na dole umiejscowiono logo Orange, zaś tył urządzenia został lekko wyprofilowany, dzięki czemu łatwo możemy się zorientować, który koniec właśnie trzymamy, a także wyraźniej usłyszeć muzykę, jeżeli położymy telefon ekranem do góry. Zastosowanie matowego materiału dla pokrywy baterii spowodowało, że urządzenie nie zbiera na potęgę odcisków palców. Niestety obawiam się, że biały kolor z czasem może zacząć żółknąć.
Boki urządzenia mają grubość 9,1 mm. Po prawej stronie urządzenia znajdziemy wejście microUSB, które służy do ładowania smartfona i podłączenia go do komputera. U góry natomiast umiejscowiono wejście słuchawkowe i przycisk Power, zaś z lewej strony nie zabrakło przycisków do regulacji głośności. U dołu z kolei znajduje się mikrofon. Jedyną rzeczą, do której niejako mogę się przyczepić w tym urządzeniu to wielkość przycisków fizycznych – jak dla mnie były one za miękkie. Czasami miałem wątpliwości czy nacisnąłem przycisk, mimo iż słyszałem dość wyraźny klik.
Jak widać, rozplanowanie modułów i przycisków na telefonie jest komfortowe (i w pewnej mierze zbliżone do tego, co znam na co dzień korzystając z Galaxy S III). Jedyną uwagę, jaką mogę mieć to brak jakiejkolwiek zaślepki do wejścia microUSB. Znacznie estetyczniej wyglądałaby całość, gdyby była zamknięta.
Pod klapką urządzenie posiada wejście microSD, a także SIM. Dużym atutem jest też wymienna bateria. Jak też widzimy na zdjęciu poniżej, Orange Reyo to zbrandowany ZTE Blade Q Maxi, o czym producent informuje nas dość dużymi literami.
Specyfikacja techniczna
Wyświetlacz | pojemnościowy dotykowy 5” TFT LCD, FWVGA (854×480), PPI 196 |
Procesor | dwurdzeniowy procesor MediaTek MT6572 (Cortex A7), 1,3 GHz |
Procesor graficzny | Mali 400 |
Pamięć RAM | 1 GB RAM |
Pamięć wewnętrzna | 4 GB (2 GB dla użytkownika) + karty pamięci do 32 GB |
Aparat | tył: 5 MPx, AF, Flash, wideo 720p, przód: 0,3 MPx |
Łączność GSM/3G | GSM: 900/1800/1900, UMTS: 900/2100 |
WiFi | 802.11 b/g/n |
Bluetooth | 4.0 |
Inne | radio FM, dioda LED |
Czujniki | akcelerometr, czujnik zbliżeniowy |
USB | tak, microUSB 2.0 |
Złącze Jack | mini-jack 3,5 mm |
Złącze kart SIM | miniSIM |
GPS | tak, z AGPS |
Bateria | 2000 mAh, wymienna |
System operacyjny | Android 4.2.2 |
Wymiary | 143 x 72 x 9,1 mm |
Masa | 160 g |
Ekran
Ekran to pięta achillesowa Orange Reyo. Mimo iż na pozór 5-calowy wyświetlacz byłby dla większości osób idealny, to przez niską rozdzielczość (480 x 854 pikseli, co daje tylko 196 ppi) obraz nie jest wyraźny i w porównaniu z ekranem w „es trójce” miałem wrażenie lekkiego rozmycia. Na parę dni przestałem też specjalnie korzystać ze swojego prywatnego telefonu, aby przekonać się, jak będę reagował mając na co dzień tylko Orange Reyo. Muszę przyznać, że na drugi dzień przyzwyczaiłem się do ekranu. Rozdzielczość nie stanowiła już dla mnie większego problemu (choć szkoda, że przez to obszar roboczy jest mniejszy i nie możemy w pełni wykorzystać takiego ekranu). Przeżyłem natomiast lekki szok, gdy na chwilę skonfrontowałem go z Sony Xperia Z1 – przez moment poczułem się zaatakowany ostrością obrazu.
Gdyby w urządzeniu zastosowano przedziałkę 720p myślę, że byłby to model bardzo interesujący, a tak możemy powiedzieć tylko, że wzrok nam się nie pogorszy, ale większej przyjemności przy tym nie zaznamy. Niestety takiej rozdzielczości nie uświadczymy w tym modelu, ponieważ zastosowany procesor nie jest w stanie poradzić sobie z wyświetlaniem obrazu w HD. Pomijając ten minus, wyświetlacz nadrabia jednak niedoskonałości zadowalającymi kątami widzenia. Obraz jest dobrze widoczny (również w słońcu) – wyśmienicie działa automatyczne regulowanie podświetlenia. Na plus zasługuje też dobre nasycenie barw i odwzorowanie kolorów (choć kolor czarny pozostawia trochę do życzenia, ponieważ nie otrzymujemy czystej czerni). Oczywiście łatwo się domyślić, że wszelkie minusy ekranu to kompromis pomiędzy ceną i jakością. Ot, nie można mieć wszystkiego za złotówkę.
Łączność
Urządzenie posiada wszystkie popularne moduły, takie jak Wi-Fi (w standardzie 802.11 b/g/n), Bluetooth 4.0 i GPS. W przypadku Wi-Fi sygnał jest dość mocny, porównywalny z tym, jaki osiągałem na Samsungu Galaxy S III. Niestety trochę gorzej sytuacja wyglądała w przypadku GPS – czasami urządzenie dość długo łapało sygnał. Dopiero wyłączenie i ponownie włączenie modułu powodowało jakby jego odwieszenie i uruchomienie.
Urządzenie posiada również porty mini jack, microUSB (w standardzie 2.0) oraz złącznie SIM i microSD. Slot na karty pamięci umiejscowiono nad baterią, dzięki czemu nie musimy przy każdej wymianie wyjmować akumulatora. Standardowo zaś, wymiana karty SIM wiąże się już z koniecznością ponownego uruchomienia telefonu.
ZTE Orange Reyo posiada dość mocną wibrację. W momencie, gdy pierwszy raz nadeszło połączenie telefoniczne muszę przyznać, że o mało nie podskoczyłem na fotelu. W trakcie konwersacji rozmówcę słyszymy wyraźnie. Może jakość dźwięku nie jest najwyższych lotów, ale przynajmniej możemy normalnie przeprowadzić rozmowę. Całkiem nieźle działa też tryb głośnomówiący – nie musimy krzyczeć, ponieważ telefon dobrze zbiera głos.
Oprogramowanie i Multimedia
ZTE wyposażył Orange Reyo w Androida 4.2.2. Z jednej strony można by narzekać, że producent powinien zaszaleć i wrzucić 4.4, z drugiej zaś trzeba się pocieszać myślą, że zawsze to mógł być 4.0 lub 4.1. Urządzenie posiada nakładkę, która (choć zbliżona do czystej wersji Androida) posiada kilka elementów świadczących o wkładzie Orange.
Wygląd został oparty na tonacji czarno–pomarańczowej. Choć osobiście wolę bardziej stonowane i zimniejsze kolory, to ciepły pomarańcz przypadł mi do gustu. Jeżeli jednak chcemy ukryć fakt, iż posiadamy telefon z Orange, to wystarczą 2 minuty pracy, aby uzyskać zupełnie nowy wygląd – wystarczy zmienić tapetę i usunąć widżet zegara z pulpitu, a także widżet Gesty, by mieć zupełnie nowy smartfon.
Gesty Orange umożliwia tworzenie indywidualnych gestów–rysunków, które pozwolą nam szybko przejść do wybranej aplikacji lub uruchomią zdefiniowaną akcję. W standardzie mamy już kilka z nich przygotowanych przez operatora. Mimo że z rozwiązania tego korzystałem swego czasu, choćby w Operze, a aktualnie czasami po nie sięgam w Dolphin Browser, to zdziwiłem się, że inni producenci smartfonów tak rzadko implementują tę opcję.
Smartfon obsługuje wszystkie popularne formaty dźwięku. Głośnik zewnętrzny nie zachwyca, ale i nie rani za bardzo uszu. Znacznie lepszą jakość uzyskujemy w momencie podłączenia własnych słuchawek – wówczas można spokojnie słuchać utworów. W przypadku plików wideo smartfon pozwala na odtwarzanie filmów w HD, choć taki efekt wydaje mi się znikomy. Obraz w 720p nie przycina się i można w miarę komfortowo go oglądać. Oczywiście, jeżeli materiał odtwarzamy w 1080p możemy prześledzić bardzo ciekawy pokaz slajdów. Wszelkie pozostałe nagrania w mniejszych rozdzielczościach są natomiast odtwarzane płynnie.
Wydajność i bateria
Urządzenie posiada dwurdzeniowy procesor o taktowaniu 1.3 GHz (Mediatek MT6572), który wspomagany jest 1 GB pamięci RAM i jednordzeniowym układem graficznym Mali-400 MP. CPU w swojej specyfikacji ma dość znaczne minusy, które powodują, że ogranicza on całe urządzenie (m.in. 960 x 540 pikseli to maksymalna rozdzielczość, jaką obsługuje). Mimo iż taki zestaw powinien pozwolić na w miarę komfortowe korzystanie z gier, to niestety ekran i 4 GB pamięci wewnętrznej (a właściwie niecałe 2 GB dostępne dla użytkownika) powodują, że większość nowych gier (np. Real Racing 3 lub Asphalt 8) niestety nie będą mogły zostać pobrane i zainstalowane (duża karta pamięci nic nie zmienia, ponieważ aplikacje nie chciały się na niej zainstalować). Poza tym, grając w nowe gry, zabawa jest przyjemniejsza, kiedy korzystamy z rozdzielczości minimum 720p.
Podczas testów sprawdziłem, jak smartfon sprawdza się w momencie uruchomienia trochę słabszych produkcji (a przy okazji zajmujących mniej miejsca). W tym przypadku nie mam żadnych zastrzeżeń – Riptide G2 czy Cut The Rope działały wyśmienicie. To samo możemy powiedzieć przy uruchomieniu Angry Birds.
Pomijając gry, wydajność urządzenia w trakcie codziennego użytkowania jest bardzo dobra. Wszystkie aplikacje działają szybko, nie doświadczyłem też problemów z zawieszeniem się Orange Reyo. Uruchomienie wielu aplikacji w tle nie stanowiło też większego problemu (jest to głównie zasługa 1 GB pamięci RAM). Jedynym minusem, jakiego doświadczyłem w trakcie intensywnych testów był dość gwałtowny wzrost temperatury urządzenia, który wyczuwałem na tylnym panelu, tuż pod obiektywem.
Poniżej prezentujemy osiągi Orange Reyo w popularnych benchmarkach:
Urządzenie posiada dość mocną baterię o pojemności 2000 mAh. Podczas dużego obciążenia (włączony na YouTube filmik z białym tłem w trybie pełnoekranowym, z dźwiękiem, jasnością 100% i Wi-Fi) wytrzymała ona 5 godzin i 17 minut, natomiast w trakcie standardowego użytkowania około 29 godzin i 32 minut. Wynik ten można uznać za satysfakcjonujący, zwłaszcza że pełne naładowanie baterii trwa około 2 godzin i 10 minut.
Aparat
Kamera to drugi po ekranie element, którym Orange Reyo raczej nie może się pochwalić. Mimo zastosowania obiektywu o matrycy 5 Mpix zdjęcia są blade (miałem wrażenie, że są niedoświetlone) i brak im ostrości. Autofocus działa niestety różnie – raz jest lepiej i potrafi, o dziwo, zrobić dobrą fotografię, a raz gorzej i zdjęcie wychodzi rozmazane. Jeżeli lubimy robić zdjęcia nocą, to wiele zależy od oświetlenia, naszej wprawnej ręki i szczęścia. Na pewno nie jest to model przeznaczony dla osób, które mają zamiar wrzucać na Instagrama masowe ilości fotografii. Myślę, że jakość zdjęć nie powinna natomiast odstraszyć użytkowników, którzy robią fotki tylko okazjonalnie, zwłaszcza że fotografie wyglądają mniej korzystnie na telefonie – mam wrażenie, że odtwarzane na komputerze znacznie zyskują pod względem jakości.
Aparat ma wszystkie znane z innych modeli opcje, takie jak: HDR, regulacja ISO, balansu bieli, zdjęcia seryjne, zdjęcia z prostymi filtrami typu sepia, tryb panoramy czy tagowanie GPS.
Przednia kamerka posiada matrycę o rozdzielczości 0.3 Mpix.
Niestety kolejnym minusem, który powiązany jest z aparatem to brak możliwości nagrywania wideo w Full HD – największa dostępna rozdzielczością to 720p. Ponadto urządzenie zapisuje filmy w archaicznym już formacie 3GP. Jest to dla mnie dość zaskakujące, bo choć taką rozdzielczość byłbym w stanie zaakceptować, to nie bardzo rozumiem braku wsparcia dla formatu MP4. Podczas kręcenia filmów istotna jest również dobra stabilizacja obrazu. Niestety wideo z ręki potrafi się czasami lekko rozmazać, przez co obraz nie wygląda zbyt ostro. Znacznie lepiej filmy prezentują się, gdy kręcimy je na stabilnym podłożu, nie ruszając urządzeniem. Nie będę jednak mógł przedstawić plików wideo nagranych Orange Reyo, ponieważ podczas kopiowania plików nie zauważyłem, że wszystkie filmiki są jednosekundowe. Nie wiem natomiast, czy był to błąd urządzenia, czy też mój.
Recenzja
Orange Reyo (ZTE Blade Q Maxi)
Orange Reyo (ZTE Blade Q Maxi) to urządzenie, które ma zachęcić ludzi do korzystania ze smartfonów głównie niską ceną. Niestety, jak powszechnie wiadomo, ciężko jest odpowiednio wyważyć cenę i zachować jakość, stąd też Reyo ma swoje braki. Na uwagę zasługuje jednak dobre wykonanie urządzenia i dość dużych rozmiarów ekran. Myślę, że za tę cenę ciężko znaleźć równie ciekawy model.