Zacznijmy od historii. Gdy Samsung pokazywał swój pierwszy model z serii S dużo osób stukało się w głowę i pytało: „kto kupi aż 4 calowe urządzenie?”. Wiele osób jednak skusiło się na taki luksus i model zapracował na duży wzrost popularności całej marki Samsung. Plastik nie odstraszał wtedy nikogo, ponieważ nie było alternatywy. Jego następca – najlepszy telefon 2011-2012 według EISA – był chyba największym sukcesem firmy i wypracował jej pozycję lidera na rynku telefonów. S-dwójka nie miała żadnej ciekawej konkurencji, natomiast gdy Samsung wypuszczał model S3, inni producenci wzięli się do roboty. Mimo, że koreański gigant miał wielką przewagę pod względem ciekawych funkcji, tracił ją, gdy brano pod uwagę design urządzeń i jakość wykonania. Gdy inni zaczęli używać szkła lub metalu w obudowach swoich produktów, Samsung uparcie trwał przy plastiku. Podobnie było z modelem S4. Na szczęście dla Koreańczyków marka Galaxy S była już tak popularna, że zapewniała im stały wzrost sprzedaży.
Przyszła pora na Galaxy S5
Co ma nam do zaoferowania najnowszy model serii? Oczywiście topową specyfikację. Oprócz tego? Plastik jak zwykle. Jakieś zmiany? Plastik ten stał się imitacją gumy i nie jest już taki gładki. Czy to duży progres? Nie sądzę…
Każdy z nas chciałby widzieć co rok nowe, rewolucyjne rozwiązania. Samsung dodaje nam po kilka fajnych funkcji, jednak nie można tego nazwać rewolucją. Po za standardowym wzrostem w liczbach rdzeni, gigaherców, pamięci RAM, czy przekątnej ekranu możemy czuć się zaskoczeni jedynie nowym designem urządzeń.
Samsung Galaxy S5 nie powala pod tym właśnie względem na kolana. Jego design nie jest niczym specjalnym, a ten znany już dobrze wszystkim plastik powoli zaczyna mnie denerwować. Gdy idzie o tylną klapkę, na pewno znajdzie ona wielu fanów, dla których jej „nowy wygląd wszystko zmienia”. Jednak nie oszukujmy się. To nadal plastik! Może nie palcuje się już jak ten błyszczący z S4, może nie ślizga się dzięki „gumie”, jednak wydaje mi się, że Samsung powinien już dawno zmienić ten materiał. Urządzenie za ponad 2000 zł powinno wyglądać na warte tych pieniędzy.
Nie można jednak zarzucić S-piątce, że jest źle wykonana od strony technicznej. Wszystkie elementy są dobrze spasowane, a cała konstrukcja jest sztywna i wydaje się dość trwała. Jedyne skrzypnięcia można usłyszeć naciskając w dość mocny sposób na tylną obudowę. Mam jednak wątpliwości co do zaślepki, zasłaniającej port ładowania. Wydaje się najsłabszym ogniwem całej obudowy. Należy wspomnieć w tym miejscu, że jeśli ona zawiedzie to możemy się pożegnać dość istotną i reklamowaną przez Samsunga kwestią wodoodporności.
Pierwsze wrażenie polepsza się znacznie, gdy włączymy ekran. Wyświetlacz w tym modelu jest w mojej opinii najlepszym na rynku i widać to już od pierwszego jego uruchomienia. Nasycenie kolorów, duża jasność oraz wspaniała rozdzielczość zapewniają niepowtarzalne wrażenia z jego użytkowania. Nie ma się do czego przyczepić.
Podsumowując, jak co roku mamy nadzieję na lepsze wykonanie modelu z serii S i jak co roku troszkę się zawodzimy. Są ludzie, którym to odpowiada i zapewne będą oni nabywcami S-piątki. Dla romantyków, którzy nie zwracają uwagi na wygląd swojego telefonu, tylko na wnętrze, umieszczam skróconą specyfikację modelu, a już niedługo zapraszam do przeczytania recenzji konsumenckiej i eksperckiej najnowszego flagowca Samsunga.
- 5,1 calowy ekran Super AMOLED o rozdzielczości FullHD
- Bateria 2800 mAh
- Procesor Qualcomm Snapdragon 801 8974AC o taktowaniu 2,5 GHz
- 2 GB pamięci RAM
- 16 GB wbudowanej pamięci + slot na kartę pamięci
- Aparat 16 MPx z tyłu oraz 2 MPx z przodu
- WiFi 802.11a/b/g/n/ac, Bluetooth 4.0LE, LTE Cat.4, Podczerwień
- Podwyższona odporność IP67
- USB 3.0
- Android 4.4.2
- Skaner odcisków palca, pulsometr