Philips dysponuje dość bogatą ofertą przenośnych projektorów, które z czystym sumieniem można zaliczyć do kategorii urządzeń mobilnych. W najnowszej serii znajdziemy 2 najważniejsze modele – PPX 3410 oraz PPX 3610. Ten drugi został wyposażony o moduł WiFi, przez co można nim sterować bezprzewodowo za pomocą smartfonów oraz tabletów zarówno z Androidem jak i iOS. Natomiast do naszej redakcji trafił PicoPix 3410, oferujący podobną funkcjonalność, jednak pozbawiony bezprzewodowej łączności z systemami Android / iOS. Dzięki swoim niedużym gabarytom, bardzo estetycznemu designowi i oferowanym funkcjom jest to niewątpliwie sprzęt, któremu warto się przyjrzeć.
Specyfikacja techniczna
Technologia wyświetlania | DLP |
Źródło światła | diody LED |
Żywotność diod | około 30 000 h |
Jasność | do 100 lumenów (zasilanie sieciowe) / do 70 lumenów (zasilanie akumulatorowe) |
Rozdzielczość natywna | 854x480 px |
Współczynnik kontrastu | 1000:1 |
Przekątna ekranu | 12-120" |
Odległość ekranu | 0,5-5 m |
Pamięć wewnętrzna | 4 GB |
Obsługiwane standardy wideo | PAL, SECAM, NTSC, 480p, 576p, 720p, 1080p |
Połączenia przewodowe | mini HDMI, VGA, komponentowe YPbPr, kompozytowe CVBS, Jack 3,5 mm, USB, mini USB, slot kart SD/SDHC/SDXC |
Dźwięk | wbudowany głośnik 1 W |
Akumulator | 1800 mAh, do 2 godzin w trybie standardowym |
Obsługiwane formaty | avi, mov, mp4, mkv, MJPEG, H263, MPEG4, MP3, AC3, JPEG, BMP, PNG, GIF, pdf, ppt/pptx, xls/xlsx, doc/docx |
Wymiary | 105x105x31,5 mm |
Waga | 0,27 kg |
Opakowanie i wygląd urządzenia
Wychodzę z założenia, że jeżeli produkt ma estetyczne i funkcjonalne opakowanie, to na pewno jego zawartość stoi na równie wysokim poziomie. Wtedy widać, że producent dba o każdy detal. Tak jest m.in. ze sprzętem z pod znaku nadgryzionego jabłuszka. Niestety, w przypadku PicoPixa 3410 zawiodłem się – sprzęt otrzymujemy w dużym pudle, wewnątrz którego znajdujemy projektor i akcesoria w kartoniku przypominającym z wyglądu i faktury wytłoczkę do jajek. W opakowaniu oprócz samego PicoPixa znaleźć można zasilacz oraz dwie końcówki do gniazdek EU i UK, kabel miniHDMI, kabel miniUSB, pilot wraz z baterią i bardzo poręczne materiałowe etui. Niestety sprzęt, którego koszt wynosi około 1500 zł producent nie wyposażył w standardzie w złącza do komunikacji z iPhonem / iPadem czy urządzeniami z Androidem. Tego typu kable nie dość, że są drogie (ponad 10% wartości rynkowej samego PicoPixa), to jeszcze są towarem nieomalże deficytowym. Mimo wszelkich dołożonych starań nie udało mi się wejść w posiadanie takiego kabelka na czas testów projektora, przez co nie został on sprawdzony pod kątem współpracy ze smartfonami i tabletami. W jaki sposób więc go przetestowałem? O tym za chwilę, a teraz jeszcze słów kilka na temat wyglądu samego projektora.
Uważam się za estetę i cenię wszystko co zostało zaprojektowanie umiejętnie zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i funkcjonalność. Projektantom pracującym w Philipsie należą się gratulacje za wizualny wygląd PicoPixa – tak jak wspomniałem we wstępie, ten projektor zasługuje na uwagę, ponieważ wyróżnia się pod względem designu na tle konkurencji i to dość mocno.
Na prawym boku urządzenia znajduje się przycisk do uruchamiania projektora. Z tyłu natomiast projektanci umieścili wszystkie porty, dzięki którym PicoPix odbiera od nas dane do wyświetlania. Znajdziemy tu zatem slot na kartę pamięci SD, porty USB i HDMI oraz port przeznaczony do wpięcia zasilacza sieciowego. Centrum sterowania projektorem zostało umieszczone na górze urządzenia.
O ile pochwaliłem już sam projektor i zganiłem Philipsa za opakowanie, to muszę dorzucić jeszcze dwie cegiełki za zasilacz i pilot. Ten pierwszy jest po prostu wielki i brzydki, sprawia wrażenie jakby nie znajdował się w standardzie z tym pięknym projektorem. A jeśli chodzi o pilot – jego użyteczność pozostawia wiele do życzenia. Dogadywanie się z PicoPixem przy jego pomocy może być bardzo utrudnione, ponieważ nie każde wciśnięcie przycisków na pilocie gwarantuje przekazanie sygnału do projektora. Poza tym, pilot sprawia wrażenie bardzo delikatnego, żeby nie rzec „anemicznego” – został wykonany z nietrwałego plastiku, jest bardzo lekki i aż się prosi, żeby go odłożyć na bok, a projektor obsługiwać z poziomu zamieszczonych na nim samym przycisków.
Funkcjonalność
PicoPixa udało mi się przetestować na trzy sposoby – przez podpięcie go do komputera (konkretnego MacBooka Air late 2013) oraz przez kartę SD i pamięć USB. Po podłączeniu projektora do komputera przez złącze HDMI ujawnia się prawdziwa rozdzielczość jaką oferuje PicoPix. Materiały reklamowe producenta oraz napis na opakowaniu, które głośno krzyczą „Full HD 1080p” mogą być mylące – projektor tak na prawdę działa w rozdzielczości natywnej 854×480 px, natomiast wspiera wyświetlanie materiałów Full HD.
Przy pierwszym uruchomieniu PicoPixa na zasilaczu doznałem szoku – urządzenie momentami okropnie hałasuje i potrafi się niesamowicie przegrzewać. Jest to pewnie spowodowane ładowaniem się w tym czasie wbudowanego akumulatora, ponieważ podczas działania na baterii te problemy nie występują.
Projektor dobrze radzi sobie z wyświetlaniem dokumentów PDF, plików pakietu Office, zdjęć, filmów oraz plików muzycznych. O ile przejścia między poszczególnymi zdjęciami / stronami mogłyby być nieco bardziej płynne, to za funkcję jednoczesnego odtwarzania muzyki i wyświetlania np. PowerPointowej prezentacji muszę Philipsa pochwalić. Jakość dźwięku płynącego z wbudowanego głośnika nie jest powalająca, jednak nic nie stoi na przeszkodzi aby do PicoPixa podłączyć zewnętrzny sprzęt grający. Jest to absolutnie zrozumiałe, bo w tak niewielkim urządzeniu nie można zmieścić wszystkiego.
Oprócz tych mniej lub bardziej standardowych w dzisiejszych czasach funkcji, PicoPix oferuje także podpięcie smartfona / tabletu i streaming mediów oraz zarządzanie projektorem z poziomu Adroida lub iOS. Tak jak wspomniałem wcześniej, nie miałem okazji, żeby przekonać się na własnej skórze jak dobrze to działa z braku odpowiedniego złącza. Niestety tylko PicoPix 3610 został wyposażony w moduł WiFi przez co nie potrzebuje on żadnych dodatkowych kabli do łączenia się ze smartfonami. Może w przyszłości uda mi się przetestować również ten wyższy model.
Urządzenie do testów dostarczył
Recenzja
Philips PicoPix 3410
Testowany przeze mnie projektor PicoPix 3410 zasługuje na kilka ciepłych słów za design, estetykę i częściowo funkcjonalność. Tylko częściowo, ponieważ dużym minusem jest zmuszenie użytkowników do zakupu dodatkowego okablowania, którego nie znajdziemy w standardzie, a bez którego nie możliwe jest skorzystanie z chyba najciekawszych funkcji PicoPixa. Bardzo podoba mi się jego mobilność - wystarczy naładować akumulator do pełna, zapakować projektor w dołączone do zestawu etui, włożyć kartę pamięci z prezentacją czy filmem i zrobić wrażenie na kliencie, współpracownikach czy znajomych.